Wszyscy wokół powtarzają, że dzień ślubu to najważniejsza i najszczęśliwsza data w Twoim życiu. Tworzy to ogromną presję i podnosi oczekiwania, które nie zawsze zostają spełnione. Po co stwarzać niepotrzebne frustracje? Podejdź do ślubu na luzie! W przeciwnym razie możesz się srogo rozczarować i mieć pretensje – głównie do siebie.
Presja, jaką przemysł ślubny nakłada na nowożeńców jest czasami wręcz absurdalna. Jak tylko wspomnisz, że planujesz ślub, natychmiast zaczyna się przekrzykiwanie w rodzinie: „Och, to będzie najważniejszy dzień Twojego życia!” Oczekiwania rosną, ale przede wszystkim ze strony bliskich. Trudno im w pewnym momencie podołać.
Wiele kobiet, które ceremonię mają już dawno za sobą, przyznaje, że ślub i wesele wcale nie okazały się być tak bajeczne, jak mogłoby się wydawać. W dalszym życiu znajdują dziesiątki ważniejszych dat: znalezienie wymarzonej pracy, zakup pierwszego mieszkania, narodziny dziecka.
Co ciekawe, wiele z nas dużo lepiej wspomina pierwszą rocznicę ślubu niż samą uroczystość. Jubileusz możemy przecież spędzić z mężem, niczym się nie przejmując i faktycznie celebrując swój związek i miłość. Wesele było natomiast męczącą bieganiną i ogromnym stresem.
Psychologowie dowiedli już, że prawdziwe szczęście powinno być spontaniczne i naturalne. Ślub natomiast jest wydarzeniem planowanym, często aż do przesady, co sprawia, że traktujemy go w kategoriach zadania do wykonania. Wszystkiemu towarzyszy zewnętrzna presja, obawa o to, aby ceremonia przebiegła perfekcyjnie. W takich warunkach naprawdę trudno jest o spontaniczną radość.
Planowanie ślubu to swego rodzaju tworzenie chwil, które mają być szczęśliwe. To wywołuje ogromne oczekiwania co do tego dnia, zarówno u pary młodej, jak i u gości. Wszyscy spodziewają się, że uroczystość będzie piękna i perfekcyjna, a państwo młodzi bezgranicznie szczęśliwi. Jednak nie wszystko da się zaplanować. Gdy coś idzie nie tak, jak powinno, pojawia się frustracja i złość. Po co nakładać na siebie tak dużą presję? Nie szkoda nerwów?
Większość naszych najlepszych wspomnień rodzi się z rzeczy, które zadziały się naturalnie. Zatem nie planujcie swojego ślubu co do sekundy, a jedynie ustalcie ogólny harmonogram całej uroczystości. Nie zakładajcie z góry, jaki ten dzień powinien być i jak Wy macie się czuć. Pozwólcie, aby chwile tworzyły się same i cieszcie się każdą z nich, nawet jeśli nie będzie idealna.
Wpadki i śmieszne momenty? To właśnie o nich z uśmiechem na twarzy będziecie opowiadać w przyszłości. Zapomnijcie o perfekcji, która w prawdziwym życiu jest niemożliwa do osiągnięcia. Upewnijcie się, że faktycznie przeżyjecie ten dzień, a nie spędzicie go na odhaczaniu kolejnych punktów z harmonogramu.
Pamiętajcie, że dzień ślubu może okazać się najlepszym w waszym życiu, ale nie musi. Jednak to jedno wydarzenie nie definiuje Waszego przyszłego małżeństwa. To od Was zależy, jak potoczy się Wasze życie i jaki stworzycie związek z mężem. Wówczas szczegółowe plany mogą się znacznie rozmijać z prozą życia.