Słyszałaś kiedykolwiek o urynoterapii? To jedna z najstarszych metod leczenia pochodząca z medycyny niekonwencjonalnej i ludowej. Do dziś ma wielu zwolenników, choć brakuje naukowych dowodów na jej skuteczność. Dowiedz się, na czym właściwie polega leczenie moczem i na co może pomóc.
Jak sama nazwa wskazuje na metoda bazuje na stosowaniu ludzkiego moczu, najlepiej własnego. Od wieków ludzie wierzą, że mocz ma cenne właściwości terapeutyczne. Jedna z teorii głosi, że zawarte w nim składniki – głównie woda, ale też mocznik, chlorki, sód, potas i kreatynina, mają bardzo pozytywny wpływ na ludzkie ciało. Według innego przypuszczenia picie moczu zmusza organizm do podjęcia walki z toksynami, co przyspiesza regenerację oraz usprawnia proces samoleczenia.
Mocz można przyjmować doustnie, czyli po prostu go wypijać. Wyobrażamy sobie jednak, że musi to być niezwykle trudne i nieprzyjemne doświadczenie – w końcu kto chciałby z własnej woli wypić siki? Dlatego dopuszcza się także stosowanie zewnętrzne. Niektórzy przemywają moczem rany, inni nasączają nim waciki i przykładają do bolącego zęba, nie brakuje też takich, którzy nawilżają moczem bolące miejsca na ciele.
Raz jeszcze podkreślamy, że nie ma naukowych dowodów na skuteczność tej metody leczenia. Jej zwolennicy twierdzą jednak, że może być ona bardzo skuteczna w przypadkach:
Ludzki mocz jest też coraz popularniejszym kosmetykiem. Nie brakuje osób, które stosują urynoterapię w walce z trądzikiem, łupieżem, suchością skóry, AZS, trudno gojącymi się ranami czy podrażnieniami.
Leczenie moczem jest kategorycznie odradzane w przypadku osób przechodzących konwencjonalną terapię nowotworową (przyjmują chemię) oraz tych, które przyjmują na stałe leki – ich składniki mogą przedostawać się do moczu, dlatego wypicie go z dużym prawdopodobieństwem zwiększy stężenie leków w organizmie.