Jedni uważają je za skrajną przesadę i „maltretowanie dziecka”, inni natomiast widzą w nich super pomoc w codziennym załatwianiu różnych spraw w towarzystwie pociechy. Szelki dla dziecka, bo o nich mowa, rzeczywiście mogą budzić kontrowersje. Jeśli jednak odrzucimy na bok emocje, to okaże się, że one naprawdę czasami się przydają. Kiedy najbardziej? Kilka przykładów znajdziesz w naszym poradniku.
Zakupy z maluchem, szczególnie w hipermarkecie, bywają bardzo stresującym przeżyciem dla rodziców – zwłaszcza mam. Jeśli nie możesz zostawić dziecka pod opieką partnera czy dziadków, to albo musisz mieć oczy dookoła głowy, albo właśnie zastosować szelki. Dzięki nim pociecha Ci nie ucieknie i nie schowa się między półkami przyprawiając Cię o zawał serca.
Jeśli mieszkacie blisko ruchliwej arterii i wzdłuż niej wiedzie Wasza codzienna trasa spacerowa, to domyślamy się, jak dużym stresem musi być dla Ciebie przejście z dzieckiem tych kilkudziesięciu czy kilkuset metrów. Obawiasz się, że pociecha nagle wybiegnie na jezdnię, a Ty nie będziesz w stanie odpowiednio szybko zareagować? W takim razie koniecznie pomyśl o zainwestowaniu w szelki.
Plaża jest takim miejscem, w którym dzieci bardzo często się gubią, a to powoduje ogromne nerwy – nie wiadomo przecież, czy pociecha schowała się na wydmach, czy może jednak weszła do wody i… nie będziemy kończyć. Wybierając się na plażę w szczycie sezonu warto jednak mieć dziecko pod kontrolą, a w tym bardzo pomagają szelki.
I nie masz już wolnej ręki, aby trzymać dziecko przy sobie, na przykład w drodze z samochodu do mieszkania, przez ruchliwy parking osiedlowy. Tutaj znów świetnie sprawdzą się szelki, ponieważ możesz je zaczepić tylko o jeden palec u dłoni lub przełożyć sobie przez nadgarstek.
Spacerowanie blisko akwenów wodnych z małym, ruchliwym dzieckiem zawsze jest obarczone pewnym ryzykiem, które można zniwelować lub wręcz wyeliminować dzięki szelkom. Nie są one niewygodne dla dziecka, natomiast rodzicom zapewniają bardzo wysoki komfort psychiczny.