Te rzeczy robi każda matka-wariatka. Szkodzą dziecku!

Mariusz Siwko
27.06.2018

Kim jest matka-wariatka? To przesadnie troskliwa mama, która uważa, że wszystko, co otacza jej dziecko, stanowi dla niego śmiertelne zagrożenie. Chce kontrolować najmniejsze detale, a tym samym nie pozwala pociesze choćby spróbować samodzielności. Wokół nas jest coraz więcej matek-wariatek, które karmią się wiadomościami znalezionymi w Internecie, żywiołowo dyskutują na forach i narzucają innym swój punkt widzenia. Jeśli robisz rzeczy wymienione w naszym poradniku, to Ty także możesz „szczycić się” tym mianem. Uważaj: w ten sposób robisz swojemu dziecku krzywdę!

Przegrzewanie

To co, że na dworze jest 30 stopni. Bawełniana czapeczka zawiązywana pod szyją na pewno nie zaszkodzi. Przydadzą się jeszcze rajstopki i dodatkowe skarpetki, bo przecież może zawiać wiatr i maluszek zmarznie. Bzdura! Przegrzewając dziecko osłabiasz jego naturalną odporność, czego efekty dobitnie odczujesz na etapie przedszkolnym. Stosuj się do prostej zasady: ubieraj dziecko tak, jak siebie. I będzie dobrze.

Ograniczanie kontaktu z innymi dziećmi

No bo przecież one mogą być chore, brudne, niegrzeczne i w ogóle z innej planety! Takie postępowanie, bardzo charakterystyczne dla matki-wariatki, odbije się na relacjach starszego dziecka z rówieśnikami. Twój maluch musi mieć kontakt z innymi dziećmi już od najmłodszych lat. Nie wierz w to, że socjalizacja ma znaczenie dopiero na etapie szkolnym.

Wycieranie, wycieranie, wycieranie

Jeśli nigdy nie ruszasz się z domu bez mokrych chusteczek i sięgasz po nie od razu, gdy tylko zauważysz choćby skrawek brudu na rączce dziecka, to jesteś matką-wariatką. Daj maluchowi trochę swobody. Pozwól mu się pobrudzić, bo to jest po prostu fajne. Dziecko musi poznawać nowe rzeczy, smaki, zapachy, struktury. Nie może być idealnie czyste! Wiesz dlaczego? Bo jest dzieckiem!

Tworzenie super bezpiecznej strefy

Matka-wariatka ma ambicję stworzenia w domu, a przynajmniej w pokoju dziecka, strefy wolnej od wszelkich niebezpieczeństw. Namiętnie kupuje różne ochraniacze, kilka razy w roku zleca ozonowanie, nie pozwala, by ktokolwiek przyniósł dla malucha pluszową zabawkę (no bo przecież na pewno zamieszkają na niej roztocza). W efekcie przestrzeń, w której przebywa maluch, jest niemal sterylna.

Problem w tym, że dziecko kiedyś wyjdzie z domu, pójdzie do przedszkola czy do szkoły i tam zetknie się ze wszystkimi „zagrożeniami”, przed którymi próbowałaś je obronić. Efekt będzie prosty do przewidzenia: zaczną się notoryczne choroby. W końcu układ immunologiczny dziecka nie wie, jak radzić sobie z intruzami, bo nigdy nie miał z nimi do czynienia.

To co? Nadal chcesz być matką-wariatką? A może jednak dasz sobie i dziecku trochę luzu? Podejmij dobrą decyzję!

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie