Coś nowego, coś starego, coś pożyczonego, czyli tradycje i zwyczaje weselne

Mateusz Nowak
25.08.2015

Skąd się wzięły? Nie do końca wiadomo. Większość z nich to zwykłe zabobony, jednak wiele osób nadal wierzy, że zapewnią one młodej parze szczęście, miłość i bogactwo. Młodzi ludzie coraz częściej odchodzą od tradycyjnych uroczystości weselnych i związanych z nimi zwyczajów. Sprzeciwiają się temu oczywiście starsze pokolenia, przyzwyczajone do pewnych rytuałów. Czy naprawdę musimy trzymać się sztywno wszystkich weselnych tradycji?

Dobry zwyczaj nie pożyczaj

Coraz więcej młodych ludzi organizuje alternatywne wesela, np. rezygnując z zabawy do samego rana, i odrzuca tradycyjne schematy, przyprawiając tym rodziców i dziadków o palpitacje serca. Warto zdać sobie sprawę, że większość tradycyjnych zwyczajów, to tylko punkty, które trzeba odhaczyć w czasie ceremonii, a które nie mają większego znaczenia dla całej uroczystości. Dobry przykład to wiara, że szczęście przyniesie tylko zawarcie ślubu w miesiącu z literą R w nazwie. Czy ktoś naprawdę bierze to jeszcze na poważnie? Dlaczego sierpień ma być lepszy od lipca? O szczęściu decydujemy przecież sami – wybierając odpowiedniego partnera i codziennie pracując na rzecz udanego związku.

Kolejny przykład, to zwyczaj, który nakazuje pannie młodej, aby w dniu ślubu miała na sobie coś nowego, coś starego, coś pożyczonego i coś niebieskiego. Nie ma to oczywiście żadnego logicznego uzasadnienia. W zamian otrzymujemy jedynie kolejny punkt w harmonogramie wesela, który nastręcza nam stresu i obowiązków.

Jednak są również takie zwyczaje, które wiążą się z emocjami, i o których podświadomie marzy każda kobieta. Poprowadzenie do ołtarza przez ojca, wniesienie przez próg domu czy pierwszy wspólny taniec – z tego w praktyce mało kto rezygnuje.

Nie taka tradycja straszna…

Życie pokazuje, że nawet najbardziej wymyślne i zwariowane śluby zawierają w sobie elementy tradycji. Czasami nawet nie zdajemy sobie sprawy, że to też są zwyczaje wprowadzone w dawnych czasach. Przyjmujemy je za ślubny pewnik.

Zaczynając od bukietu niesiony przez pannę młodą (zwyczaj, który podobno narodził się w 1600 roku, kiedy to ludzie rzadko się myli i kwiaty miały sprawić, że panna młoda będzie ładnie pachniała), przez biały kolor sukienki, rzucanie welonu i bukietu, na wspólnym krojeniu ciasta kończąc.

Drobne, wydawałoby się zwyczajne sprawy związane ze ślubną uroczystością, a jednak też są elementami wieloletniej tradycji. Może jednak nie warto z nimi walczyć?

Akceptuj, zmieniaj, baw się

Ktoś kiedyś powiedział: „Zaakceptuj to, czego nie możesz zmienić. Zmień to, czego nie możesz zaakceptować.”. Przed tradycją możemy uciekać i bronić się. Jednak wiele z  tych ślubnych zwyczajów istnieje w naszej podświadomości, są dla nas czymś naturalnym i decydujemy się brać w nich udział. Tak czy inaczej, warto robić wszystko w zgodzie z samym sobą.

Najlepiej jest wybrać te zwyczaje, z którymi czujemy się komfortowo. Jeśli którąś z tradycji uważamy za niepotrzebną, to pomińmy ją. Rodzicom może się to początkowo nie podobać, jednak w końcu zrozumieją, że to nasz dzień i to od nas zależy, jak będzie on wyglądał. Ostatecznie i tak liczy się dobra zabawa i to, co czasami w otoczce ślubnego blichtru schodzi na drugi plan – miłość.

Zgłoś swój pomysł na artykuł

Więcej w tym dziale Zobacz wszystkie