Pandemia zmieniła wszystko wokół nas, ale jedno zjawisko jest szczególnie niebezpieczne. Mowa o szerzeniu się internetowej dezinformacji. To normalne, że czujemy się zastraszeni, boimy się o jutro, co powoduje, że stajemy się podatni na różnego rodzaju fake newsy – zwłaszcza te, które dają nam nadzieję na to, że pandemia jest tylko spiskiem i w pewnym momencie skończy się, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Jak oddzielić takie fake newsy na temat pandemii od rzetelnej wiedzy medycznej? Sprawdź te wskazówki.
Zastanów się, czy w chwili realnego zagrożenia życia wolałabyś, aby zajął się Tobą lekarz wirusolog, czy może jakiś influencer z YouTube? Odpowiedź wydaje się być oczywista. Dlaczego więc zakładasz, że informacje rozsiewane przez osoby bez tytułów naukowych mogą być prawdziwe? Czy nie rozsądniej jest wierzyć w przekaz, który pochodzi od autorytetów medycznych, ludzi mających wieloletnie doświadczenie w badaniu wirusów i walce z epidemiami?
W szczególności dotyczy to wszelkiej maści celebrytów, którzy z premedytacją wykorzystują nasz strach, aby zdobyć większy zasięg w Internecie. Jedni influencerzy sugerują, że wirusa można zwalczyć pijąc ciepłą wodę, inni natomiast „zalecają” używanie chemii domowej do dezynfekcji rąk. Taki naukowy bełkot nie jest nikomu potrzebny, dlatego ignoruj go i nie udostępniaj swoim znajomym.
Niektóre newsy publikowane np. na Facebooku brzmią całkiem wiarygodnie, nawet jeśli z pozoru wydają się być całkowicie absurdalne. Łatwo można tutaj wpaść w pułapkę, dlatego przed polubieniem fajnego postu nt. pandemii, zwłaszcza stojącego w kontrze do oficjalnej narracji naukowców, zapoznaj się z wcześniejszą twórczością autora. Być może okaże się, że byłaś o włos od polubienia wpisu osoby, która neguje fakt, że Ziemia jest okrągła lub zachęca do okrywania się folią podczas korzystania z sieci Wi-Fi.