Zaprojektowanie ogrodu i jego wykonanie pochłania mnóstwo czasu, energii i pieniędzy. Bardzo często dla oszczędności sięgamy po rodzime rośliny, które są łatwo dostępne w sklepach ogrodniczych czy nawet rosną już na działce budowlanej. Dobrym przykładem będzie tutaj sosna zwyczajna. Piękna, aromatyczna i niestety niezwykle problematyczna. Jeśli planujesz wykorzystanie jej w Twoim ogrodzie, to najpierw poznaj wady tego pomysłu.
Sosna zwyczajna jest oczywiście rośliną zimozieloną, która jednak ma tendencję do jesiennego zrzucania masy igieł. Będzie ich tak dużo, że mogą przykryć całą połać trawnika lub pobliskie rośliny. Ich usuwanie samo w sobie jest dość uciążliwe. Dlatego sosna zwyczajna nie nadaje się na żywopłot.
Nie każdy o tym wie, a jest to istotny argument przemawiający za tym, aby jednak zrezygnować z sosny zwyczajnej w swoim ogrodzie. Niestety jest to drzewo zaliczane do kategorii brudzących. Po kilku latach możesz zauważyć charakterystyczne zielone wykwity na elewacji czy dachówce – to właśnie efekt zasadzenia sosen zwyczajnych w bezpośredniej bliskości budynku.
Sosna zwyczajna ma potencjał do tego, aby uformować z niej np. ładny krzew czy drzewo z bujną koroną, ale wymaga to pieczołowitości i wielu lat starań. W przeciwnym razie sosna szybko się rozrośnie i to w taki sposób, który zaszkodzi innym roślinom – gęste i długie gałęzie zaczną rzucać na nie cień oraz blokować dopływ deszczu.
Doświadczeni ogrodnicy określają sosnę zwyczajną mianem szkodnika i to już dużo mówi o tym drzewie. Ma ono bardzo płytki system korzeniowy, który dosłownie wysysa wodę z całego obszaru wokół siebie. To z kolei powoduje, że praktycznie nie ma szans, aby uprawiać cokolwiek innego w sąsiedztwie sosny zwyczajnej – dotyczy to także trawnika.
To duży problem, jeśli okaże się, że sąsiad nie podziela naszej fascynacji rodzimym gatunkiem drzewa. Sosna ma niestety to do siebie, że nie poddaje się żadnym regułom i zasadzona blisko ogrodzenia oraz zostawiona sama sobie na pewno przerośnie na drugą stronę płotu. To z kolei może powodować konflikty sąsiedzkie zakończone tym, że i tak trzeba będzie albo wyciąć sosnę, albo znacznie skrócić jej gałęzie.